|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Irael
Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 19:01, 02 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
To jedna z moich postaci-Aline Florinde:
postać główna-Ira Roche:
Jedna z czołowych postaci-Liseren
I to na tyle-jak ktoś ma ochotę na więcej to zapraszam na [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kakio
Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 14:12, 03 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Ja też jestem za żeby podzielić się z innymi ... nie bądzimy skąpi . Hej mam kilka opowiadanek z humorkiem i bez
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lijen
Dołączył: 04 Mar 2007
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katos
|
Wysłany: Nie 18:12, 04 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Nio z twórczoscią to jest tak......Raz jest,a raz jej ni ma!!!!Oto moje wypociny!!
Beznadziejni ludzie w
beznadziejnych ubrankach.
Udający...
Łgający prosto w twarz.
Zimne ryby zamkniete w
puszce.Kupisz.Zjesz.
Po krzyku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ayashi21
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sopot
|
Wysłany: Pon 19:32, 05 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Oto wierszyk który napisałam jak miałam 13 lat he he zranione serce mnie natchneło( jeśli mozna tu mówic o natchnieniu )
"Wspomnienia czy marzenia"
Serce me z żalu pęka,
Rozkrusza się ma udręka,
Myśli me krążą w okół Ciebie.
Gdy błękitna łza po policzku spływa,
Tworząc kałuże tęsknoty za tobą,
W iskrze miłości się rozchodzą.
Co mi tam obraz po Tobie,
Gdy dotknąć Cię nie mogę.
Chciała bym gładzić twe ciepłe policzki,
I chwile choć doznać tej słodkiej radości,
Bycia w ramionach Twej szczerej miłości!
Jednakże jedyne co mi pozostało
u kresu zrozumienia,
To cudowne z Tobą wspomnienia
Czy to też tylko marzenia?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ayashi21
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sopot
|
Wysłany: Pon 19:34, 05 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
tylko prosze o wyzozumiałośc!!!!! nie jestem połetka( choć napisałam 30 wirsztków), zreszta najważniejsze ze starałam się przelać moje uczucia na papier:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cara
Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią 22:11, 09 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
No dobra, to ja tez mogę coś pokazać. Jedna z krótszych rzeczy w moim repertuarze. Napisana dłuższy czas temu pod wpływem chwili i wyjątkowo dziwnej weny miniaturka z gatunku ff HP.
"Koszmar"
Głośne ćwierkanie wyrwało go ze snu. Otworzył oczy, lecz po chwili je zamknął, gdyż przez szczelinę w okiennicach do pokoju przedostawało się nieznośnie jasne światło.
„Cholera, która to? Już pewnie południe minęło!”
Zerknął w stronę zegara wiszącego na ścianie. Zdziwiło go, że ma on kształt kociej głowy. Zupełnie inaczej wyglądał wczoraj wieczorem...
- Witaj, kochanie!
Podskoczył. Czy to było do niego? Kto mógł się tak do niego zwracać? Powoli obrócił głowę w kierunku, z którego dobiegł go głos. Zobaczył McGonagall. Siedziała na krześle. Miała na sobie tylko jakąś małą, prześwitującą, bladoróżową szmatkę. Jej włosy uwolnione od bułeczkowatego koka spływały na jej ramiona, wijąc się przy tym wyjątkowo seksownie.
„Cholera, czy ja naprawdę TAK pomyślałem?!”
Pełne usta wydęły się.
- Czemu się tak na mnie patrzysz, kochanie?
- Ty... Do mnie to mówisz?
- A do kogo, głuptasku? – Zaśmiała się. Poczuł, jak po plecach przechodzą mu ciarki. Wolał się nie zastanawiać, dlaczego.
- Lepiej się pospiesz, bo opuścisz kolejne zajęcia – powiedziała.
- To ja już jakieś opuściłem? – spytał zszokowany. Co ona tu robiła TAK ubrana? I dlaczego mu się to podobało? – Dlaczego?
- Jeszcze się pytasz, dziubasku? Prawie nie spaliśmy w nocy. Oj, dawno nie byłeś tak chętny jak wczoraj. – Znów się uśmiechnęła. Tym razem inaczej, jakoś tak... lubieżnie.
Czy ona sugerowała...? Niemożliwe, żeby on... i ona... Niemożliwe.
Powoli wstał z łóżka. Nagle zrobiło mu się strasznie zimno. Spojrzał w dół.
„Cholera!”
Natychmiast wskoczył z powrotem pod kołdrę.
- O co chodzi? Nagle zrobiłeś się wstydliwy? Mrrrr.... Dobrze wiesz jak to mnie podnieca.
- To ja... Ty... ty mnie już widziałaś?!
- Pewnie że tak. Widuję cię takiego, od ponad pół roku.
Przełknął ślinę. Zupełnie mu się to nie podobało. To nie może być prawda. To musi być sen. Tak! To jest sen. On wcale nie siedzi nago w obecności Minerwy. I wcale z nią nie sypia!
Rozejrzał się w poszukiwaniu jakiegoś okrycia. Porwał z łóżka jakąś różową szmatę i owinął się nią w pasie. Zrobił dwa susy i znalazł się w łazience.
„Merlinie, dzięki ci za długie nogi.”
Zatrzasnął drzwi. Dobiegły go zza nich nerwowe pokrzykiwania profesorki.
- Co ty robisz? Zgłupiałeś? Przecież możemy wykąpać się razem! Specjalnie czekałam, aż się obudzisz...
„Wykąpać? Razem? To sen, to na pewno jest sen...”
- Nie teraz... Idź już na zajęcia, bo też się spóźnisz – odkrzyknął.
Już nic nie powiedziała. Po chwili usłyszał głośne trzaśnięcie drzwiami.
„Ufff... Nareszcie.”
Spojrzał w lustro.
- Na zdechłego nietoperza...
Patrzył w twarz przystojnego bruneta o intensywnie czekoladowych oczach i kwadratowej, męskiej szczęce. Ciemne włosy, o zgrozo, przycięte były do niebotycznie krótkiej długości. Zaledwie niektóre kosmyki opadały mu na czoło.
„To ja?”
Dotknął twarzy.
„Jednak ja...”
Obrócił twarz w lewo, w prawo. Zauważył, że ma także orli nos i nienaganny wręcz profil. Zaczynał rozumieć, czemu McGonagall tak do niego lgnęła.
„Ale, na Merlina, to nie mogę być ja! Ja tak nie wyglądam!”
Ponowił lustrację. Miał szerokie ramiona i... Aż nie mógł w to uwierzyć. Wspaniale wyrzeźbione mięśnie brzucha.
„Przecież ja w życiu nie ćwiczyłem.”
Dotknął ich z obrzydzeniem. Dalsze oględziny jeszcze pogorszyły jego nastrój. Nie tylko brzuch miał umięśniony. On był CAŁY umięśniony. Wyglądał jak jakiś napakowany zaklęciami wzmacniającymi gracz w Quidditcha.
Odkręcił wodę w kranie i wsadził głowę pod zimny strumień. Niestety, to nie pomogło. Po tym zabiegu wyglądał na dodatek jeszcze jakoś tak... uwodzicielsko.
„Cholera jasna.”
Całkowicie podłamany wyszedł z łazienki. Już miał zamiar się ubrać, gdy spostrzegł, że nigdzie nie ma żadnej szaty. To znaczy, były jakieś ubrania, ale wszystkie miały okropne, pastelowe kolory. O, nie. Jednak wypatrzył coś w innym kolorze. Na oparciu krzesła spoczywało coś czarnego. Szybko to założył, gdyż robiło mu się powoli niedobrze od całej tej... pastelowości. Ubranie okazało się być szlafrokiem.
„Lepsze to, niż nic.”
Usiadł na łóżku i starał się jakoś to wszystko poukładać. Kompletnie się w tym zatracił. Gdy w końcu zerknął na zegar, było dziesięć po jedenastej. Za pięć minut ma lekcje z piątym rocznikiem Gryffindor-Slytherin. A po drodze musi jeszcze wstąpić do biblioteki.
„Szlag by to...”
Zerwał się i wybiegł z pokoju.
Pędził przez korytarze, a ubranie powiewało za nim wyjątkowo... powiewająco. Wszyscy, których mijał, oglądali się za nim z dziwnymi uśmieszkami. Nic go to nie obchodziło. Domyślał się, że musi wyglądać trochę śmiesznie, pędząc tak na łeb na szyję.
Jak burza wpadł do biblioteki. Zdziwiona Irma spojrzała na niego.
- Co ty tu robisz? Nie powinieneś mieć teraz lekcji?
- Powinienem, powinienem – mruknął i podszedł do niej. Ubranie znów za nim dziwnie powiewało.
- Czym mogę służyć – spytała i przechyliła się mocno w jego stronę, aż okulary zjechały jej na sam czubek nosa.
„Na co ona się tak gapi?”
- Czy doszła już ta książka, o której ostatnio rozmawialiśmy?
- Oczywiście, że doszła.
Z niewiadomej przyczyny Irma zarumieniła się i sięgnęła pod ladę.
- Oto ona. – Postawiła przed nim opasły tom.
- Bardzo ci dziękuję – rzucił, porwał książkę i pospiesznie ruszył w kierunku drzwi.
- W zasadzie, to bardzo mnie zdziwiło, że zamówiłeś TAKĄ książkę – rzuciła, gdy wychodził.
A co ją tak dziwi? Przecież może interesować się czym tylko zechce. Uśmiechnął się do siebie. Właśnie trzymał w ramionach pierwsze wydanie książki „Czarna Magia w Kociołku”. Sunął pędem przez korytarze. Tym razem szło mu to o wiele szybciej, gdyż zbieganie ze schodów jest na ogół nieco szybsze, niż wchodzenie na nie. Jednak na korytarzach nie było już ani jednej żywej duszy.
„Spóźniłem się, spóźniłem się...”
Wpadł do sali mało nie wywarzając przy tym drzwi. Przeszedł spokojnie wśród ławek, wywołując u uczniów dziwne westchnienia.
Przeszedł przez całą klasę i zatrzymał się przed biurkiem. Obrócił się, powiewając przy tym ubraniem, co ponowiło dziwne odgłosy wydawane przez uczniów. Postanowił się tym nie przejmować.
- Dziś omówimy na lekcji pewne eliksiry, które chętnie wykorzystywane są przez czarnoksiężników – zaczął. – Jak widzicie, przyniosłem ze sobą książkę. Z niej można się dowiedzieć o wszystkim, o czym będziemy dziś mówić. – Podniósł książkę tak, by była dobrze widoczna. – Oto...
- ...Kamasutra – dokończył za niego usłużnie Draco Malfoy, siedzący w pierwszej ławce.
Rozległ się głośny ryk i huk. Weasley spadł z krzesła i leżał na podłodze, trzymając się za brzuch i śmiejąc donośnie. Potter dzielnie mu w tym wtórował. Z tą tylko różnicą, ze siedział. Po chwili cała sala rozbrzmiewała głośnymi chichotami.
Spojrzał na książkę.
„Na brodę Merlina...”
Rzeczywiście trzymał w dłoniach zbereźną książkę rodem z dalekiego wschodu. Natychmiast ja upuścił, co wywołało jeszcze głośniejsze śmiechy.
Spojrzał na siebie i zamarł. Miał na sobie czarny szlafrok z różowym prosiaczkiem na przedzie. Pod zwierzakiem widniał napis „Piggy, my love.” Na dodatek szlafrok był niebezpiecznie rozsunięty w wiadomym miejscu. A miał na sobie tyko ten szlafrok. Jęknął.
W tym momencie do sali wpadła McGonagall z rozwianym włosem, rozwianą szatą i obłędem w oczach.
- Kocham cię – wrzasnęła i skoczyła na niego.
Ugiął się pod jej ciężarem i oboje upadli na jego biurko. Minerwa usiadła na nim.
- Jesteś mój – szepnęła i nachyliła się, by go pocałować.
- NIE!!!
***
Zerwał się. Siedział na łóżku jeszcze przez chwilę, głośno dysząc. Powoli rozejrzał się po pokoju. Normalnie, ciemno. Spojrzał na zegar. Tykający bazyliszek wskazywał siódmą trzydzieści. Wstał z łóżka, wsunął nogi w ciepłe kapcie-wężyki, na plecy zarzucił swój zielony szlafrok w nietoperze i poszedł do łazienki.
Z lustra spoglądał na niego mężczyzna o pociągłej twarzy i ziemistej cerze. Tłuste włosy opadały mu na ramiona. Czarne oczy były mocno podkrążone. Z czoła lał się pot. Dla dokładniejszego upewnienia rozsunął poły szlafroka. Szczupłe, można nawet powiedzieć, że kościste ciało beż widocznych mięśni. Odetchnął z ulgą. Ponownie spojrzał w swoje odbicie.
- Tak dłużej być nie może. To już trzeci raz w tym tygodniu, a jest dopiero środa – powiedział stanowczo do odbicia, a to, o dziwo, mu przytaknęło.
Szybko się ubrał i wyszedł z pokoju. Musi natychmiast cos z tym zrobić.
***
Tego samego dnia podczas śniadania dyrektor wstał. Było to niezwykłe, dlatego wszystkie rozmowy umilkły. No, prawie wszystkie, bo Parvati i Lavender chichotały o czymś między sobą, jednak zaraz ktoś je uciszył.
- Pragnę wam oznajmić, – zaczął Dumbledore – że na jakiś czas będziecie mieli zastępstwo na zajęciach z eliksirów.
Cisza wzmogła się jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe.
- Profesor Snape wziął tygodniowy urlop z powodu... eee... przemęczenia.
Po tych słowach cała sala rozbrzmiała radosnym krzykiem, który wstrząsnął murami zamku. Uczniowie zgodnie wiwatowali. Tylko stół Ślizgonów siedział cicho.
***
Tymczasem w lochach profesor Snape spał snem głębokim. Nie obudził go nawet okropny wrzask, jaki dobył się z setek uczniowskich gardeł. Chrapnął jedynie głośno. Uśmiechnął się, miał wyjątkowo przyjemny sen.
- Szlaban, Potter – sapnął i przewrócił się na drugi bok.
KONIEC
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ari
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Jelenia Góra
|
Wysłany: Pią 22:18, 09 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Łoo *-* ale tego^^ ciekawe i nawet pasuje w czasie bo właśnie na tvn leci 3część HP XD A żeby troche też było teraz rysowanego to wrzucam mój "śliczny" rysuneczek^^" tylko plis nie śmiać robiłam na szybkiego i nawet nieskończyłam-_-
[link widoczny dla zalogowanych]
troche zła jakość
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brewko-chan
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Yaoi Paradise
|
Wysłany: Pią 23:20, 09 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Oglądałam HP na tvn'ie, ale własnie stwierdziłam, że nie mogę więcej patrzeć bo mnie strasznie mierzi w oczy. Nie powiem, żeby ten film mi się podobał... Książce to on nie dorasta nawet do pięt. Jest tak zepsuty... no cóż, można było to zrobić lepiej. W każdym razie spać mi się chce i nie mogę się skupić na przeczytaniu ff. Może jutro?^^' Obejrzałam tylko rysunek. Jak na niedokończony to całkiem fajny. Nie powala szczególnie swoim urokiem, ale ja nawet takiego nie potrafię narysować, więc mi się podoba:D Jakby dokończyć, to byłby jeszcze ładniejszy^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
duszka
Dołączył: 09 Mar 2007
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 11:54, 11 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Katimon czemu w tym opowiadaniu tyle wielokropków?! a tak poza tym to fajne
Ja piszę i rysuje moje ostatnie opowiadanka są na blogu [link widoczny dla zalogowanych]
no a rysunków nie pokarze bo nie ma kto mi zeskanować może kiedyś kogoś o to pomęczę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
duszka
Dołączył: 09 Mar 2007
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 11:58, 11 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
A zapomniałam Cara bardzo fajne opowiadanko ładnie napisane i w ogóle bardzo mi się podoba. Szkoda że Snape jest zły snif
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ApatiA
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z daleka ;D
|
Wysłany: Pon 13:48, 19 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
"SUMIENIE"
Całą okolicę ogarnęła ciemność nocy, jedynie nikłe światełka zniczy rozświetlały stary cmentarz. Mogłoby się zdawać, że oprócz rozpadających się grobów i drzew nic tu nie ma, ale oczy dobrego obserwatora zdolne byłyby zauważyć dziwny kształt. Nie podobny właściwie do niczego, aczkolwiek mający jak dla siebie idealną formę. Tak, idealny w każdym calu. Piękny, o złotych włosach opadających na ramiona i szafirowych oczach, z których wyzierał nie odgadnięty smutek. To był anioł, lecz zamiast śnieżnobiałych, posiadał on kruczoczarne, ale nadal zachowujące swój majestat skrzydła. Ten kolor piór miał mu przypominać dlaczego się tu znalazł.
- Musisz kierować się swoim sumieniem. To po to obdarzyłem Cię wolną wolą abyś dokonywał czynów, które uważasz za słuszne a sumieniem po to, aby upewniać Cie w słuszności owych czynów...
- Przecież kierowałem się sumieniem...
- Tak, tak, ale robiłeś to bardzo nieudolnie. Twoje decyzje nie zależą jedynie od sumienia! To Ty masz decydować, ono ma tylko podpowiadać Ci, czy swoim postępowaniem nie wyrządzasz zła i nikogo nie ranisz. Wiem, że chciałeś dobrze, ale jak powiadają "dobrymi chęciami piekło wybrukowano". Dlatego też musisz opóścić niebo. Powrócisz tu dopiero gdy uznam, że poprawnie nauczyłeś się korzystać z sumienia.
- Ale Panie Boże!
- Bez żadnych "ale". tak zostało postanowione.
Ta ostatnia rozmowa z Panem zapadła mu w pamięć. Jak można poprawnie używać sumienia? W dodatku jeśli nawet nie mogę wyjść poza granice cmentarza? Był zły i zrezygnowany, po raz pierwszy tak źle się czuł. Nastrój jaki w nim panował, odczucia, którymi emanowała jego postać zwabiły tu kogoś jeszcze.
Opierający się o kraniec nagrobka anioł usłyszał nagle trzask charakterystyczny dla łamanych pod stopami gałązek. Odruchowo rozejrzał się wokół siebie lecz niczego nie dostrzegł. Drgnął natomiast gdy usłyszał cichy szept.
- Czemu anioły nie są w niebie, tam gdzie ich miejsce? Czyżbyś był nieposłyszny i strącony z piedestału Świętego Królestwa?
- Nie Lucyferze, nie byłem nieposłuszny. - Odpowiedział po chwili namysłu. - Poprostu w swoim postępowaniu uczyniłem błąd, którego teraz nie mogę się doszukać.
- I dlatego tu jesteś? Pokutujesz?
- Nie, jak już ówiłem doszukuję się swojego błędu.
- Aha, a czy mógłbyś wyjawić mi swe imię? Skoro Ty znasz moje to gdy ja poznam Twoje będzie mi przyjemniej z Tobą rozmawiać.
-Dobrze, ale jeśli Ty wyjdziesz z cienia, bo widzisz, mi też nie sprawia przyjemności gdy nie widze z kim prowadzę rozmowę.
Niosący Światło, bo to znaczyło jego imię, zrobił dwa kroki do przodu i wszedł w granicę światła bijącego od zniczy. Nie trudno jednak było dostrzec iż ma loki o barwie antracytu, luźno związane na karku i czarne skrzydła. Jednynie jegooczy miały odcień szkarłatu.
- Na imę mi Serafiel. - Po chwili ciszy odrzekł pierwszy z aniołów.
- Więc powiedz mi co takiego uczyniłeś, że się tu znalazłeś Serafielu?
- Nie chcę o tym mówić. Przepraszam.
- Dobrze, nie musisz i tak znam Twoją historię. - Odrzekł Lucyfer całkowicie poważnie.
- Jak to? Skąd?!
- Ja wiem wszystko o tych, którzy są strąceni a także o tych, którzy odbywają karę tu na Ziemi bowiem sam do nich należę. Twoja kontemplacja w niczym Ci nie pomoże. Bezczynność, w tym wypadku działa na Twoją niekorzyść, nie możesz tak tu siedzieć i tylko myśleć "Co ja takiego zrobiłem?".
- To w takim razie co mam robić? Nie moge wyjść poza granice cmentarza bo... poprostu nie mogę.
- Bo boisz się o swoje skrzydła? No cóż, każda Twoja decyzja będzie miała swoje skutki negatywne: jeśli wyjdziesz z cmentarza - przestaniesz być aniołem, ale z drugiej strony, jeżeli tu zostaniesz, to stanisz się kimś takim jak ja, a tego jestem pewien, nie chciałbyś... Tak, ja też popełniłem błąd kiedy byłem takim młodym aniołem jak ty, tylko że ja nie miałem możliwości się z tego wycofać, dla mnie niebo jest stracone. W każdym bądź razie mogę tu obcować z ludźmi i zauważyłem już dawno, że są bardzo podobni do nas, jedynie nie mają kogoś takiego kto byłby w stanie pokazać im drogę , którą mają kroczyć, dlatego wiedcznie szukają. W tym momencie niczym się nie różnisz od przeciętnego człowieka, jesteś tak samo zagubiony i bezsilny przy otaczającej Cię rzeczywistości. Żal mi Ciebie, ale nie mogę Ci w niczym pomóc. Musisz sam wybrać.
- Bardzo kocham ludzi, ale jeśli stąd wyjdę , będę sam. -powiedział Serafiel a do jego oczu napłynęły łzy. Tymczasem upadły anioł odszedł.
W innej części miasta w pewnym mieszkaniu przez okno spoglądała dziewczyna. Śliczną buzię okalały długie, czarne włosy, a zielone oczy płonęły nieopisanym żalem. "Mówił, że mnie nie zostawi, a ja głupia mu uwierzyłam. Jak można być taką idiotką, żeby zakochać się w aniele?! Może i opiekowal się mną kiedy byłam bliska śmierci, ale aby wymyślić sobie, że od razu mnie pokocha? Och! On mnie kochał! Co innego miałby znaczyć ten pocałunek? A kiedy mi powiedział, że musi odejść tak okropnie mu powiedziałam, zraniłam. Ja na praw... dę... Wzrok dziewczyny przykuł nagle wielki anioł ze złotymi lokami.
- CO? Czyżby...? - Pomyślała, ale anioł uniósł na nią swe szkarłatne spojrzenie i wtedy przekonała się, że nie był to ten, którego przed chwilą wspominała.
Idź i pomóż mu podjąć właściwą decyzję, on wie, że bardzo Cię skrzywdził, ale nie potrafi korzystać z tego czym obdarował go Bóg. Idź i bądź jego sumieniem. - Usłyszała w środku głowy głos anioła, który zniknął tak szybko i cicho jak się pojawił. Bez namysłu ubrała kurtkę, buty i wyszła z domu. Niewiedząc skąd, była pewna, że idzie we właściwą stronę.
Serafiel siedział na pniu drzewa a twarz miał ukrytą w dłoniach. Bał się myśleć o czymkolwiek, bał się samotności. Od niedawna wszystko zaczęło go przytłaczać. Natarczywe myśli plątały się mu po głowie. Jeżeli powrócę do nieba to ona, Wiki już zawsze będzie w moim sercu i już nigdy nie zaznam spokoju. Jednak gdy stąd wyjdę to być może nigdy jej nie odnajdę, zresztą...
- Odrzuciła mnie. - dokończył swoje myśli już głośno.
- To Ty pierwszy mnie odrzuciłeś, pamiętasz? Powiedziałeś, że tak być nie może, że w ten sposób sprawisz przykrość swojemu Stwórcy, Nie pomyślałeś o tym co mogłam czuć ja, a na pewno cierpiałam bardziej z powodu straty Ciebie. Dlatego też wykrzyczałam Ci, że Cię nienawidzę, ale potem w domu mało nie zagryzło mnie sumienie... - resztę zdania zagłuszył jej własny płacz. Poczuła nagle jak delikatnie przytula ją anioł.
- Chodź ze mną Serafielu, ja Ciebie nie zostawię, a jeśli Ty wrócisz teraz do nieba to ja zostanę tu sama, chodź ze mną, proszę...
- Nie płacz już, pójdę z Tobą gdzie tylko zechcesz, ale co na to Pan?
- I znowu to samo, jeszcze tego nie zrozumiałeś? To On jest sprawcą. Gdy umierałam przecież przysłał Cię do mnie abyś przekonał mnie, że jest po co żyć i żebym się nie poddawała. Udało się, chciałam żyć aby być z Tobą, pamiętasz? Jeżeli nie miało by tak być to bymnie istniała. Bóg stworzył Cię abyś był moim aniołem stróżem, a mnie abym była Twoim sumieniem i pomagała Ci podejmować właściwe decyzje. Rozumiesz teraz? - zapytała a anioł skinął głową i mocniej objął dziewczynę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To było opowiadanie pod tytułem "sumienie".
Eee.. jak to teraz czytam to widzę, że jest tandetne xD No ale cóż, musiałam ograniczyć się jedynie do dwóch stron, oraz obniżyć trochę poziom, bo jury na pewno nie zrozumiało by przekazu. Poza tym to ciężko mi było napisać coś z relacją kobieta - mężczyzna, poniewaz już w tym czasie siedziałam po uszy w yaoi. No i jeszcze fakt... to było pisane w drugiej klasie liceum, a teraz jest już drugi semestr w szkole policealnej^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brewko-chan
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Yaoi Paradise
|
Wysłany: Pon 18:38, 19 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Trochę brak mi jakiegoś konkretnego zakończenia. Tzn. chodzi mi o to, że to się kończy tak, jakby jeszcze coś dalej było napisane ale zostało wklejone tylko tyle ile jest, tak ucięte. Jakieś takie mam odczucie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ApatiA
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z daleka ;D
|
Wysłany: Wto 14:28, 20 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
I właśnie o to chodzi! Tragedia co nie? Nie dość, że byłam ograniczona do dwóch stron i nie mogłam zrobić dobrego zakończenia to jeszcze na dodatek wyglądałoby to zupełnie inaczej! No niestety, poziom jest bardzo niski xD
Przepraszam, tak mi wstyd T.T
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brewko-chan
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Yaoi Paradise
|
Wysłany: Wto 17:06, 20 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Sama teraz piszę opowiadanie na konkurs i też się muszę ograniczyć do 2 stron i jeszcze musi być jakieś przesłanie, żeby to w ogóle miało jakąkolwiek szansę^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Paythoss
Dołączył: 01 Mar 2007
Posty: 603
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Daleka Północ
|
Wysłany: Wto 19:01, 20 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
BAKA!
Powoli krwistoczerwony kolor zachodzacego słońca zmieniał się w ciemny fiolet...
-Heh... to był pracowity dzień - sylwetka chłopaka zarysowała się na tle gasnącej gwiazdy - powinnyśmy odpocząć. Zapraszam na kolację do siebie.
Hmm? Przepraszam , nie dosłyszałam... - W świetle zmierzchu jej twarz była ledwo widoczna - Możesz powtórzyć ? Zamyśliłam się. Ciągle jestem jeszcze tam...
-Zapraszam ciebie i twój oddział na kolację - Powtórzyl i obrócił sie do niej twarzą - W końcu zasłużyliście na to.
Ta!! - Gniewnie obróciła się do niego - Kolejny triumf korporacji nad wrogiem.... kt6ry nawet nie miał szans. Może ciebie to cieszy , ale ja chce w końcu jakiegoś przeciwnika z którym moge walczyć na równym poziomie.
Uśmiech zamarł mu na ustach... - Uważaj , bo mogę spełnić twoje marzenie. - Gniewnie warkną , wizja kolacji z piękną pani Commander oddalała sie wniebyt - Nawet nie wiesz co tracisz. Mogę ci pomóc w dalszych awansach , mam swoje znajomości...
Plask!!...................
Próba objęcia w pasie zakończyla się echem uderzenia w twarz .
-Ty dziwko ! Tak mi się odwdzieczasz ? Żeby nie ja , to miałabyś najwyżej jakąś spelunę pod swoimi rozkazami ! - niemal wykrzyczał - Jesteś mi cos winna ! ... Eee?
Lufa niemal wbiła mu się w gardło.
-Nigdy więcej ! - Warknęła - Znam te twoje "znajomości" bardzo dobrze i chce mi sie żygać.
-OK! - Uniósł ręce w górę - Będziesz miała to co chcesz. A teraz wynoś się stąd , nim wezwę żandarmów.
Cofnęła się , schowała pistolet i odwróciła ku drzwiom.
-Tylko pamiętaj o jednym , koniec z moim poparciem dla ciebie - warknąl - Od teraz radzis sobie sama. Powodzenia - ironicznie mruknął - Myślałem , że masz odrobine rozumu w tej blond główce.
Cieszę się , że cie rozczarowałam - Błysk błekitnych oczu był niemalże lodowaty - Jakoś dam sobie radę.
Szybkim krokiem podeszła do progu , otworzyła drzwi i wyszła.
-Głupia cipa... zobaczymy jak se teraz poradzisz - podszedł do konsoli - Natychmiastowa ze sztabem !
-Jest natychmiastowa ze sztabem - Metaliczny głos sekretarki dobiegł z głośnika - Pułkownik Hamada na linii.
-Hamada ? Tu Gerhardt , pamiętasz tą rozmowę z 10'tego?
-O !? Co tym razem ? - Ironia byla więcej jak wyczuwalna - Twój kociaczek znowóż czegoś potrzebuje ?
Tylko odruch uratował jego pięści przed walnięciem w stół - Po pierwsze : to już nie mój kociaczek , po drugie :jeszcze jedna taka uwaga i skończysz w rynsztoku.
-Ciekawe kto tam pierwszy trafi - Chłód tego tonu zamroził by nawet eskimosa - Pamiętaj , że nie tylko ty masz coś na mnie... ja też posiadam to i owo .-Hamada zmienił ton - Ale do rzeczy . Co się stało ?Twa nordycka boginii okazała się odporna na twój "urok osobisty" ?
- Swe dowcipy zostaw dla tego bałwana , generała Yamashity . - Zaczął chodzić po pokoju - Ta suka myśli , że jest jakąś walkirią i chce walczyć z kimś jej godnym... - zarechotał - Możesz jej coś załatwić w jak najszybszym czasie ?
-Hmm... zobaczmy... - z głośnika dobiegł ogłos klikania w klawisze... - Mam , jest jakaś robótka na LV 4206 . Grupa kolonistów ogłosiła swoją nie zależność , rozniosła w try miga jednostki wierne rządowi a z reszty utworzyła Armię Wyzwolemia , czy jak to tam nazwali. Były dwie próby odzyskania planety , nawiasem mówiąc dość ważnej dla korporacji . Oba desanty przestały istnieć , zaraz po nawiązaniu kontaktu z rebeliantami. - W głosie pułkownika zabrzmiał jakby szacunek - Niedobitki zameldowały o obecności jakiś niezależnych oddziałow , uzbrojonych w cieżki sprzęt . W tym nawet czołgi klasy Mamut.
-...!? Mamuty ? - Zatrzymał się - Skąd ? Co tam robią ? Nie przypominam sobie , by korporacja wysyłała tam taki sprzęt...
-Bo nie wysyłaliśmy tam takich maszyn. Żródło pochodzenia tam tych kolosów jest nieznane. Ostatni znany posiadacz Mamutów , to siły Unii. Ale przecież zawiązaliśmy z nimi zawieszenie broni.
-Zakładam , że wywiad zaczął swoje mambo dżambo ?
-Tak... Liczba Mamutów nie uległa zmianie w magazynach Unii . Albo nasz wywiad został zrobiony na szaro .... albo ktoś posiada niezarejestrowane egzemplarze.
-Bzdura ! Już prędzej Unia gra se z nami. - Odwrócił sie w strone biurka - Tak czy inaczej , chyba wiem gdzie poślemy tę naszą walkirię... - Zachichotał - Ale niech nie przylatuje do mnie z płaczem jak jej zabawki ktoś popsuje.
To tylko wstep . Nie wiem czy to kiedys dokoncze ... Da sie to jakos czytac ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ApatiA
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z daleka ;D
|
Wysłany: Śro 12:38, 21 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Da się czytać^^ Nawet obiecujący ten wstęp, ale nie wiesz czy dokończysz? He he, ja też mam tyle nie dokończonych opowiadań, więc rqadzę Ci to pisać dalej, bo jak odłożysz na później to zapomnisz o co miało tam biegać xD Już to znam xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
deki
Dołączył: 09 Mar 2007
Posty: 3881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 10:17, 01 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
ach opowiadania^^
probowalam pisa i nawet mi wychodziło, tylko jakos tak straciłam swoj zapał do pisania
no i nadal gdziesz mam stare opowiadaniaXD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TAURI
Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 1422
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: 127.0.0.1
|
Wysłany: Pią 18:30, 01 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Moje opowiastki idzie znalesc w Looking for Coockies :> Widac jakim chorym czlowiekiem jestem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zaba-chan
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 2608
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Pią 20:15, 01 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
widac nie tylko tam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
deki
Dołączył: 09 Mar 2007
Posty: 3881
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 20:33, 01 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
tiak byłam na stronce Tauriego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group deox v1.2 //
Theme created by Sopel &
Download
|